...lot mija nam na wspolnej biesiadzie ze wspolpodroznikami w trakcie ktorej zapoznajemy naszego przewodnika... egipt wita nas upalna ale dosc witrzna pogoda... podjezdzamy do hotelu... sprawy meldunkowe i przydzielanie pokoi trwa niemilosiernie dlugo... wiec czesc z nas udaje sie cos przekasic... wybor pada na szisz kebaba.... bardzo smaczny ale tez potwornie drogi... oczywisice popelnilismy kardynalny blad i przed zakupem nie zapytalismy o cene (nawet stan w jakim sie znajdujemy po biesiadzie nas nie usprawiedliwia) zlupieni przez egipcjan ale bogatsi o nowe doswiadczenia udajemy sie do hotelu w ktorym czeka na nas kolacja w postaci suchego prowiantu... cale szczescie zjedlismy kebaba bo ten specjal srednio przypada naszym podniebieniom... szybka kapiel i spac jest przed 2 a jutro o 6 pobudka...