... pobudka szybkie sniadanie... i do autokaru... kierunek port nweibah potem prom do akaby i dalej do ammanu...
za oknem pustynno-gorskie krajobrazy... przepiekne blekitne niebo i co najwazniejsze slonce i cieplo... podroz zaczynamy od 'odkazania' wiadomo... trzeba dbac o zdrowie:)...
przeprawa promem cos pieknego... piwko slonce wiatr we wlosach i widoczki...
odprawa paszportowa mija nawet dosc sprawnie jak na tamtejsze standardy...
do ammanu przyjezdzamy wieczorem... miasto zadziwia nas swym ogromem i czystoscia... jak narazie bliski wschod wyglada zdecydowanie inaczej niz to sobie wyobrazalismy...
w hotelu male problemy jesli chodzi o pokoje... przewodnik prosi nas abysmy zamieszkali w innym hotelu ... godzimy sie bez wiekszych problemow... w nagrode czekaja na nas w pokojach owoce i jordanskie winko:)
po kapieli i spozyciu winka jest ok 24... rano znow czeka nas pobudka... ale pokusa jest silniejsza... ubieramy sie i idziemy na maly rekonesans... amman by night ;p
mieszkamy dosc daleko od centrum takze nic ciekawego nie udaje nam sie zobaczyc... jednak warto bylo sie przespacerowac aby na wlasne oczy zobaczyc jak toczy sie tam zycie... mamy nawet spotkanie z tamtejsza grupka 'dresiarzy' sa niezwykle sympatyczni i calkiem niezle mowia po angielsku ...
ps
hotel do ktorego sie przeprowadzilismy mial byc o podobnym standardzie do poprzedniego... zdecydowaie tak nie bylo ale o tym dowiedzielismy sie dopiero po kilku dniach ....