... docieramy do lwowa... mamy okolo pol dnia czasu na zwiedzanie...i tutaj wiele osob moze sie ze mna nie zgodzic... ale lwow wypadl w moich oczach po prostu fatalnie... oczywiscie... budynek dworca okazaly jak w kazdym miescie na ukrainie... jednak pozostala czesc miasta ... tragedia ... faktycznie byc moze kiedys byla piekna i jesli ktos odbywa tam 'podroz sentymentalna' moze dostrzeze jakies pozytywy i bedzie sie zachwycac ... jednak dla mnie jako osoby nie zwiazanej emocjonalnie lwow nie podobal sie zupelnie pomimo iz staralem sie dostrzec pewne pozytywy... starowka naprawde moglaby byc piekna gdyby tylko ktos sie nia zajal... widac bylo ze niektore kamiennice sa odnawiane jednak to kropla w morzu potrzeb...
... wieczorem docieramy na dworzec gdzie uderza nas ukrainska rzeczywistosc... nie ma biletow na pociag do symferopola... oczywiscie takich biletow nie mozna zarezerwowac z polski tylko trzeba je kupowac na miejscu... nie pozostaje nam nic innego jak biesiada i nocleg na dworcu... cale szczescie ze ukrainskie dworce w niczym nie przypominaja polskich... no moze z wyjatkiem tego ze tez odjezdzaja z nich pociagi :)...
... rano bez problemow zajmujemy miejsca w pociagu...