... pociag ... coz ... uwazam ze kazdy powinien przezyc taka podroz... ponad doba we wspolnym wagonie na malo komfortowych lezankach to zaden problem... problemem byl upal i to ze w wagonie otwieralo sie JEDNO okno i to tylko na kilkanascie centymetrow... co w polaczeniu ze wspomnianym upalem i kompletem pasazerow tworzylo naprawde wyjatkowa mieszanke aromatow wszelakich... uratowala nas sympatyczna pani ktora odwiedzala nas dosc czesto z wiklinowym koszykiem wypchanym po brzegi zimnymi browarkami... minusem bylo to ze dosc czesto trzeba bylo odwiedzac toalete... hm... tego nie da sie opisac a niestety nie mam zdjecia :(...
... przez wiekszosc podrozy za oknami krajobraz mocno stepowy i monotonny... tylko trawa i trawa i... czasami jakies niewielkie drzewo ... postoje na stacjach dlugie... mozna zaopatrzyc sie w cos do jedzenia lub picia... oraz rozprostowac kosci....
... podsumowujac ... docieramy do symferopola o czasie... ogolnie zadowoleni z podrozy i nowych doswiadczen... jednak uwazam ze ciezko jest przezyc ta droge na trzezwo :P